Kiedy 13 lat temu podjęłam decyzję o stworzeniu sieci salonów Time for Wax, nikt nie wróżył mi sukcesu. Ludzie z branży beauty pukali się w czoło i mówili: „Ale sobie wymyśliła…! Chce postawić tylko na depilację woskiem… To się nie uda! My też oferujemy depilację woskiem i dziennie wykonujemy raptem dwa zabiegi”.
Słyszałam: „Kobiety się nie depilują, taka specjalizacja nie ma sensu…”. Wierzyłam, że specjalizowanie się w jednej usłudze i megaobsługa to klucz do sukcesu!
Początki były bardzo trudne. Tłumy Klientek niestety nie czekały u drzwi naszego salonu.
Aby zmniejszyć ryzyko porażki (czyli nie uzależniać wszystkiego od jednej usługi), oferowaliśmy jeszcze manicure i hennę.
Z czasem się okazało, że kosmetyczka dobra w depilacji jest średnia w robieniu paznokci. Dlatego gdy depilacja zaczęła się rozwijać, zrezygnowaliśmy najpierw z manicure’u, a potem z henny.
Spis treści
Jakie były początki?
Nie tylko klientki nie rozumiały konceptu specjalizowania się w depilacji woskiem i braku umawiania wizyt. Przychodziły i na siłę chciały się umawiać.
Pracowałam w recepcji, więc z uśmiechem na ustach powtarzałam, że mam dla nich dobrą wiadomość: na usługi, które oferujemy, nie trzeba się zapisywać; wystarczy przyjść. Tego samego uczyłam nasze kosmetyczki.
„Chcę się umówić…!” – naciskały Klientki i dziwiły się, że nie oferujemy innych usług.
Na rynku było brak standardów. Kosmetyczki, które pracowały w innych salonach, miały swoje metody. Każda z nich depilowała inaczej, inaczej układała ciało, inaczej nakładała wosk.
Nauka standardów i procesu nie była łatwa, ale Klientki, które skorzystały z naszej usługi wracały jedna po drugiej i polecały innym nasze usługi.
Założenie było proste: depilacja ma być szybka, bardzo komfortowa dla Klientki i jak najmniej bolesna. Kosmetyczki mają depilować tak samo, czyli zgodnie z ustalonymi standardami.
Dopracowywałyśmy metody.
Depilację każdej partii ciała rozkładałyśmy na detale i szczegółowo opisywałyśmy.
Tworzyłyśmy rysunki, jak nakładać wosk, w jakim kierunku i ilu nałożeń wosku wymagają poszczególne partia ciała.
Tak powstał podręcznik „Manualna Depilacja Time for Wax”, który wykorzystujemy w trakcie szkolenia każdej nowej kosmetyczki dołączającej do naszego zespołu.
Dlatego bez względu na to, do jakiego salonu i w jakim mieście przyjdziecie, macie gwarancję, że wszędzie depilujemy tak samo.
Promocja biznesu
Uwaga, będzie zabawnie!
W pierwszym roku działalności firmy, w długie zimowe wieczory siedziałyśmy w salonie i czekałyśmy na klientów. Pewnego razu wpadłam na pomysł: mobilny baner!
Kupiłam baner, który pan z wąsem ciągnął na lawecie polonezem. Z głośnika sączyła się reklama: „Depilacja woskiem bez umawiania! Wpadnij do nas!”. Śnieg po pas, każdy czmycha do domu, a my wyskakujemy z jakąś depilacją. OMG, co to był za czas…!
Nie muszę Wam pisać, że mój pomysł był totalną klapą, a moje duża na tamte czasy inwestycja 2500 zł nie zwróciła się.
Pierwsi Klienci
Pierwsze kosmetyczki, które u nas pracowały, również nie za bardzo czuły moją wizję.
Zmiana starych nawyków była niezwykle trudna, dlatego postanowiłam przyjmować dziewczyny ze zdolnościami manualnymi. Szkoliliśmy je i z depilacji, i z obsługi Klienta.
Szkolenia z depilacji to niezwykle wymagający projekt – sposób, w jaki depilujemy, to owoc naszej kilkunastoletniej pracy, poprawiania i testowania.
Zaczynaliśmy od depilacji woskiem płynnym miodowym – wosk był bardzo skuteczny, ale podrażniał skórę. Dlatego nasz wybór padł na wosk z talkiem, który nie podrażnia skóry. Do dzisiaj nim depilujemy to jest ten różowy, którym depilujemy przy użyciu pasków do depilacji.
W Brazylii zobaczyłam wosk, w którym się zakochałam: elastyczny, bezpaskowy. Żaden europejski producent nie oferował takiego. Podczas tragów beauty pytałam o możliwość produkowania go specjalnie dla mnie. Niektórzy patrzyli na mnie jak na wariatkę.
Jedna z firm podjęła ryzyko i dzięki temu powstał nasz autorski wosk Magic Wax, który do dzisiaj wykorzystujemy w depilacji delikatnych partii ciała i który Klientki niezmiennie uwielbiają.
Wystrój naszych salonów wywoływał efekt wow (chociaż niektórzy twierdzili, że były to jakieś chińskie znaki). Gdy Klientki stwierdziły, że jest zbyt sterylnie, wprowadziłyśmy zmiany i na ścianach pojawiły się zabawne grafiki. Tworzyła je jedna z naszych kosmetyczek, która była odkryciem dziewczyny z marketingu. Magda pracowała w salonie na Woli. Rysowała i cały czas lepiła coś z wosku i używała szpatułek do depilacji przy tworzeniu postaci z wosku – istna artystka!
Aż zatrudniłyśmy ją do rysowania dla nas.
Powstały zabawne grafiki, które pokazywały nasz dystans do włosów i zabiegu depilacji. Te rysunki stały się znakiem rozpoznawczym Time for Wax.
Stworzyliśmy swoją markę kosmetyków – w tym obszarze również miałyśmy zerowe doświadczenie. Oprócz balsamów, maseł do ciała i peelingów oferowaliśmy dezodoranty, płyn do higieny intymnej i olejki opalizujące. W naszym asortymencie zostały te, które pokochały nasze Klientki!
Wyzwań było dużo
Postawiłyśmy na jakość i na obsługę Klienta.
Do dzisiaj codziennie badamy, jak poprawić nasze usługi i obsługę Klienta. Dzwonimy do Was i pytamy, jak oceniacie wizyty w naszych salonach.
Od momentu uruchomienia infolinii Klaudia zbiera Wasze prośby, opinie i sugestie.Te kilkanaście lat to był proces ciągłego poprawiania, udoskonalania i wdrażana zmian.
Wysyłamy maile i prosimy o informacje zwrotne, co możemy poprawić, co możemy dla Was zrobić. Analizujemy je i staramy się odpowiedzieć na Wasze potrzeby.
Dzięki Wam wiemy, jak ważne jest wyjaśnianie niuansów depilacji, przygotowania do depilacji, dbania o skórę czy zmniejszania bólu.
Wiemy, że się boicie i czasami krępujecie. Rozumiemy to, dlatego staramy się, aby każda wizyta u nas była przyjemnym zaskoczeniem: trwała krótko, okazywała się skuteczna i przebiegała w miłej atmosferze.
Znacie nasze kosmetyczki, bo spotykacie się z nimi co miesiąc – to niekiedy częściej niż z koleżankami, z którymi kontakt mamy teraz głównie online.
Do dziś najwięcej klientów pojawia się u nas z polecenia.
Od momentu uruchomienia infolinii Klaudia zbierała Wasze prośby, opinie i sugestie. Te kilkanaście lat to był proces ciągłego poprawiania, udoskonalania i wdrażana zmian.
Rośliśmy w siłę, powiększała się sieć salonów i zwiększała się liczba klientów.
Przełomem stało się otworzenie pierwszego salonu poza Warszawą – w Gdańsku.
Pamiętam pierwszy dzień działania salonu i tą niepewność, czy pierwszego dnia przyjdą Klientki, czy polubią depilacje woskiem tak jak Klientki z Warszawy?
Przyszły. I wracają do nas co miesiąc.
Otwieraliśmy salony w kolejnych miastach: w Gdyni, we Wrocławiu – i tak cała Polska. Aktualnie po perturbacjach po pandemii mamy 23 salony w całej Polsce. Jesteśmy największą tego typu firmą w Europie! Dzisiaj depilujemy tysiące klientek dziennie i nadal zbieramy informacje zwrotne, co możemy zrobić lepiej, co poprawić.
I mam taką refleksję: nie byłoby Time for Wax, gdybym posłuchała tych, którzy mówili mi, że się nie uda!
Kochane!
Jeżeli w coś wierzycie, nie pozwólcie ukraść swoich marzeń i nadziei. Słuchajcie swojej intuicji. Dziękuję Wam za zaufanie i za to, że jesteście z nami.
Teraz idziemy pić szampana, bo przecież obchodzimy dzisiaj 13. urodziny!
Iza
Makosz
założycielka
Time for Wax