Jak nie przytyć zimą? 7 przykazań, które Cię przed tym ustrzegą ;)

Już wszyscy zaliczyliśmy pierwszy śnieg w tym sezonie. Nie ma co kryć – zima idzie. A jak ona idzie, to zaraz za nią pędzą dodatkowe kilogramy. Czy wiecie, że statystyczny Polak tyje w ciągu zimy aż 3 kilogramy? Niby nic, a jednak. Na dodatek w tym roku moda sprzyja ukrywaniu wyższej wagi – swetry oversize, wielkie szale, ogromne kurtki. Co zrobić droga redakcjo? Jak żyć? 😀

 

Spoko, luzik… Da się przeżyć te kilka miesięcy tak, że nie trzeba będzie w marcu czy kwietniu bać się stanąć na wagę. Postanowiłyśmy same sprawdzić, jaki i co jeść, żeby zima lekką nam była. W końcu same jesteśmy kobietami, więc możecie nam zaufać 😀

 

Po pierwsze – śniadanie

Jest super, hiper ważne zimą. Jasne, że w pozostałych porach roku również. Jednak ten chłodny, ponury czas sprawia, że potrzebny jest Ci dobry start w nowy dzień. Możesz spokojnie zacząć go od jaglanki lub owsianki. Przygotuj je na mleku, wodzie lub mleku roślinnym. Dodaj małą garść bakalii, miodu lub syropu klonowego. I możesz ruszać w mroźny, zimowy poranek.

 

Po drugie – regularne posiłki

Zimą mamy tendencję do przejadania się. To nasza pierwotna potrzeba, żeby ustrzec się przed przemarznięciem. Ale powiedzmy sobie prawdę – w dzisiejszych czasach to nam średnio grozi. Dlatego, żeby pokonać naturę… jedzmy naturalnie kilka posiłków dziennie 😉 Cztery lub pięć, w mniej więcej równych odstępach czasu. Zobaczysz, że wkrótce unormuje Ci się cukier i nie będziesz czuła napadów wilczego głodu, kiedy wbijasz zęby w drzwi lodówki 😀

 

Po trzecie – nie odwadniaj się

Tak się składa, że w tym czasie łaknienie się zmniejsza. Sama sobie odpowiedz szczerze – ile wody wypijasz teraz, a ile latem? Mniej 😉 Niższe temperatury powodują, że zapominamy o piciu. Dlatego zamiast wody postaw na herbatki owocowe i ziołowe. One są najlepszym rozwiązaniem. Zwracaj jednak uwagę czy nie ma w tych mieszankach czarnej herbaty, cukru, lub, co najgorsze, syropu glukozowo-fruktozowego.

 

Po czwarte – warzywa

Byłoby nieprawdą napisać, że oprócz ziemniaków i marchewki to warzyw nie ma 😉 Teraz jest dosłownie wszystko. Ale oczywiście są to warzywa importowane, a do tego czasem mają mordercze ceny. Żeby więc nie wyrzucać miliona monet na pomidora o smaku tektury, postaw na mrożonki i kiszonki. Mrożonki to super alternatywa dla świeżych warzyw, mają niemal identyczne właściwości, więc dlaczego by ich nie wykorzystać. Z kolei kiszonki to bomba witaminowa – kapusta, ogórek, buraczki. Szukajcie ich na ulubionych eko-bazarach i w małych sklepach warzywniczych.

 

Po piąte – ruszaj się

Nie siedź w chacie, tylko nałóż ciepłe gacie… i w plener 😀 A jak już naprawdę marzną Ci mocno paluszki to ćwicz w domu albo w klubie. Nie musisz robić wymyślnych fikołków. Znajdź sobie na youtubie jakieś fajne ćwiczenia domowe i ruszaj. Zobaczysz efekty wiosną, kiedy Twoje koleżanki dopiero obudzą się z zimowego snu 😛

 

Po szóste – dobra zupa nie jest zła

Chłodne miesiące nie sprzyjają zimnym przekąskom. Ugotuj zupę! To wcale nie zajmuje całego dnia. Akurat zupy gotują się same, a jeśli skorzystasz z mrożonek (tak, jak pisałyśmy wyżej) to już w ogóle nie ma o czym mówić. Sprawdź też w sklepach – są gotowe zupy. Co prawda ich koszt jest na pewno wyższy niż tej ugotowanej we własnej kuchni, ale lepsza taka niż żadna. Tylko żadne gorące kubki i zupki chińskie – nie o to nam chodzi 😀

 

Po siódme – czeeeekoooolaaaadyyy

Ile razy w listopadzie lub grudniu idziesz po ulicy i nagle impuls – kupię sobie czekoladę! Od razu masz milion wymówek. My to rozumiemy, bo same tak mamy 😀 Wiadomo, że czekolada i wino to najlepsi przyjaciele kobiety. Ale jest rada – miej zawsze przy sobie bakalie. Kilka rodzynek, żurawina, morele (są super, ale wybieraj te „brzydsze”, niesiarkowane), daktyle (sama słodycz), suszone śliwki (szczególnie na kłopoty jelitowe), do tego: migdały, orzechy włoskie, nerkowce. Zaspokoją Twój głód na słodycze. I choć są kaloryczne to przyniosą więcej pożytku niż tabliczka mlecznej czekolady.

 

Uwierz nam – zimę można przeżyć bez dodatkowego sadełka 😉 Waga nie musi wcale się kurzyć pod stertą ubrań. Centymetr spokojnie może mierzyć obwody. A Ty przy pierwszych wiosennych promieniach słońca ze spokojem wciągniesz dżinsy, ramoneskę i pójdziesz sobie na spacer 😉

Close Menu