Już miałam napisany spory fragment wpisu na bloga z okazji Dnia Kobiet, kiedy coś mnie tknęło. Pomyślałam, że spojrzę co też pisaliśmy rok temu. I uch… zaczynało się dokładnie tak samo, od słów piosenki “Być kobietą, być kobietą”. Czyli jest to wyświechtany banał.
Potem było coś o byciu kobietą w nawale codziennych obowiązków, o odkrywaniu siebie i depilacja 😀 Ale to akurat oczywiste, przecież to blog Time for Wax. Tak czy inaczej, moja koncepcja wpisu runęła i muszę zaczynać od nowa.
Teraz naprawdę nie wiem, w którą stronę ruszyć. Czy napisać coś opiewającego naszą kobiecość mimo codzienności, czy pisać, że Dzień Kobiet powinien trwać cały rok i takie tam bla bla bla. Jak uczcić ten specjalny dzień roku, w którym nawet najbardziej zapamiętali samcy alfa wykupują wiechcie tulipanów i pudełka czekoladek?
„Być kobietą, być kobietą…”
Co to w ogóle w dzisiejszym świecie znaczy “być kobietą” i co ma to wspólnego z depilacją? Pisanie na bloga to wcale nie jest taka kaszka z mlekiem i bułka z masłem. A już na pewno nie, kiedy rzecz dotyczy tak delikatnej kwestii, jaką jest kobiecość. W ogóle bycie kobietą to skomplikowana sprawa.
Na przykład jedna z koleżanek stwierdziła, że ma pmsa (pre-menstrual syndrome) przez 20 dni w miesiącu, a tylko przez 10 jest radosna, bez napadów głodu, złości i warczenia na każdego kto ją mija za blisko. Czy faceci tak mają? Oczywiście nawet nie wiedzą o co chodzi i przez te 20 dni pukają się w czoło, a nie daj Boże, jak wspomną coś o fochu.
No i przez ten cały, 20-dniowy czas, musimy sobie jakoś radzić. Musimy przecież chodzić do pracy i być w miarę miłe dla współpracowników, nie pozabijać naszych partnerów, nie myśleć, że macierzyństwo to przereklamowana sprawa, nie wpadać do Maca ani do pobliskiego sklepu, gdzie zgarniamy z półki naręcze słodyczy. Musimy egzystować i z dumą, i godnością osobistą znosić ten objaw naszej kobiecości.
Depilacja ???
Dlatego poprawiamy sobie nastrój… zakupy, kawa z pianką, kąpiel z pianką, masaż, spa, depilacja… Yyy zaraz, czy dobrze przeczytałaś? D E P I L A C J A? Tu sobie myślisz trzy litery, jeśli znasz angielski lub inne polskie powiedzonko. Nie, nie, nie pogrzało mnie 😉 Depilacja, jak najbardziej.
Wiesz co, to jest tak – depilacja to może nie jest najfajniejsza rzecz, bo może Ci sprawiać ból, bo może być obowiązkiem, o którym chętnie zapominasz. Ale każda z nas, która korzysta z depilacji woskiem wie – euforia po skończeniu zabiegu i ta gładkość przez dwa tygodnie, jest jak tabliczka czekolady, jak Skalpel z Chodakowską, jak przetrwanie tygodnia na diecie sokowej, jak bukiet róż od faceta, jak przytulenie przez synka lub córeczkę… Po prostu jesteś cała HAPPY 😉
Bądź taka happy. Bądź jednym wielkim uśmiechem, na dodatek gładkim. Powiedz sobie “kurde zrobiłam to!”. Bądź z siebie dumna. Zdejmuj spodnie w przebieralni swojego fitness klubu wiedząc, że masz najgładsze nogi. Płyń kraulem, wiedząc, że nikt nie ma takich pach jak Ty. A w sytuacji intymnej… to już sobie sama dopowiedz 😉
No dobra. Napisałam o cieniach kobiecości, napisałam o depilacji. Udało się 😉 I co, i koniec? Nie! Teraz jeszcze jedna rzecz:
Dziewczyny, Panny, Panie, Kobiety – 8 marca wydepilujecie się u nas 10% taniej! I już, nic więcej. Po prostu świętujmy naszą kobiecość na gładko, bo kto nam zabroni? 😛